Nie wiem czy jest dobry sposób, z północy na południe, odwrotnie, do góry nogami albo w poprzek.
Kraj piękny, ludzie bardzo dumni ze swojego pochodzenia, niezależni, choć kilka ekonomicznych szans zaprzepaścili i teraz jak powiedział pewnien Portugalczyk "duże firmy inwestuja w Polsce, nie u nas". Mamy kilka cech wspólnych: lubimy narzekać i kombinować;) Nie mamy: oceanu, gigantycznych klifów nad oceanem, takich ilości ryb i owoców morza, zapasów dorsza z Norwegii ani domów obłożonych płytkami, niebieskich ust (ale to od kałamarnic więc się wiąże ze wcześniejszym).
Najlepiej wybrać się tam na własną rękę (oferty biur turystycznych z reguły są znacznie droższe niż te do najbardziej popularnych miejsc typu Grecja, Włochy, Egipt czy nawet pobliska Hiszpania). W zależności od pory roku (najlepiej chyba jechać wiosną lub jesienią, chociaż lato też jest w porządku - gdy zawiewa od wody lub od jedynej góry;), w zimie pododbno dużo pada, ale jak ktos ma potrzebę stania w deszczu na portugalskiej ziemi to jest to na pewno duzo tańsze niż opalanie sie wtedy w Egipcie.
Jeśli chodzi o transport to najlepiej kombinować (np tak jak my, koszt biletów ok.1000 zł) lub próbować złapac jakieś oferty promocyjne przewoźników tanich lini lotniczych sprawdzając strony codziennie (nie polecam, można sie uzależnić i zamiast porannej kawy zaczynac dzień od wizyty na stronie ryanaira-znam takich ludzi:->, lub w ramach robienia szalonych rzeczy w zyciu (nie, nie, nie jazda bez biletu tym razem) sprawdzanie aktualnych ofert wolnych miejsc na czarter z biur podróży - ryzykowne, można nie mieć wakacji w ogóle. ale fun przez cały rok!
Noclegi: tylko Couchsurfing! dla osób, którym ta idea wydaje się nie po drodze pozostają formy tradycyjne.
Jedzenie: żywienie się we własnym zakresie wychodzi niekiedy bardzo tanio, np. koszt posiłków (różnych, czasem nawet wykwintnych;P) dla 2 os/dzien to ok. 7 euro. Można też próbować wspaniałych portugalskich słodyczy i dań w restauracjach i barach- koszt ok. 15-20 euro/os posiłek. Polecam jednak małe "spelunki" czyli niepozorne restauaracyjki w których jest tylko kilka dań do wyboru i nie ma menu po angielsku i siedzą tylko mili autochtoni.
Nie ma sensu również brać, ani tym bardziej kupować przewodników. Wszelkie potrzebne informacje można znależć na miejscu. Przydaje się zatem wiedza o punktach informacji turstycznej:D albo znajomości zawierane z mieszkańcami-oni wiedzą najlepiej, choć czasem trzeba sie przebijac przez gąszcz sprzecznych informacji. Należy uwzględnic wewnętrzne podziały i stereotypy(np. niechęć mieszkańców Lizbony do Porto, których uważają oni za ludzi " o mniejszej inteligencji") Wszystko to jednak razem jest urocze i ...
.. i w żaden sposób nie może wpłynać na zmniejszenie mojego zachwytu nad tym miejscem. Być może także jest to związane z długo odkładanym marzeniem by sie do Portugalii wybrać.
Nie wiem.
Wiem za to, że idąc ulicami Lizbony i słuchając fado w wykonaniu Amalii Rodriguez, jadąc małym busikiem na Cabo da Roca, pałaszując grilowane sardynki czy siedząc na plaży nad oceanem można sie poczuć naprawdę szczęśliwym.
Miało być więcej, ale nie będzie. Gdy kiedyś przypadkiem trafisz na tą stronę i całkiem przypadkiem także będziesz sie zastanawiać jaki powinien być Twoj nastepny krok oto odpowiedź: Portugalia.